niedziela, 10 maja 2015

Degustacja piw #5

Wielki pojedynek RIS`ów!!!


Vladimir P
Browar Hornbeer
Gatunek: Russian Imperial Stout 
Alkohol: 12 % obj.
Cena: 30 zł








VS.











Pride
Browar Amager Bryghus
Gatunek: Russian Imperial Stout
Alkohol: 10 % obj
Cena: 27 zł



Wujek Toporek (W): Jako że szykuje się nam dłuższa przerwa, w tym tygodniu postanowiliśmy wypić coś wyjątkowego. Wybór padł na dwa bardzo wysoko oceniane RISy. Niestety, żeby kupić takie piwo to trzeba się trochę nagimnastykować i wydać trochę pieniędzy ale są fanatycy tego gatunku twierdzący, że najlepsze egzemplarze warte są tych kilkudziesięciu złotych za butelkę. Przyznam, że nigdy nie piłem prawdziwego RIS`a i byłem okropnie ciekawy jak takie cuda mogą smakować i co sprawia że zwalają piwnych recenzentów z nóg. Dlaczego ty razem pijemy dwa piwa? Żeby mieć porównanie i popatrzeć na nie bardziej przekrojowo. Pierwsze, czym zwracają na siebie uwagę już na półce sklepowej to etykiety. Są rewelacyjne. Grafika w obu przypadkach stoi na b. wysokim poziomie, Vladymir P (swoją drogą idealna nazwa dla ris`a) jest utrzymana w humorystycznej konwencji i na pewno należą się tu brawa dla browarników za odwagę. :) Natomiast uwielbiam etykietę piwa Pride. Ciężko mi na 100 % powiedzieć co przedstawia, kojarzy mi się z magikiem na scenie, który z niewiadomego powodu ma zasłonięte oczy. Jest tajemnicza i w bardzo stonowanej brudnej kolorystyce.

Kamil (K): Ja może zacznę od wyjaśnienia tej przerwy. Jest ona spowodowaną moim wyjazdem i potrwa około 3-4 tygodnie i w związku z przerwą z recenzjami postanowiliśmy kupić coś z wysokiej półki za niemałe pieniądze. Ten gatunek można znaleźć raczej wyłącznie w sklepach specjalistycznych bo ze względu na swoją cenę nie ma na nie dużego popytu. Ceny wahają się od 20 zł do nawet 100. My kupiliśmy coś z dolnej/średniej półki nie mniej oceny w internecie są bardzo pozytywne. Czy piwo jest wart swojej ceny? Zaraz się przekonamy. :) Jeśli chodzi o wygląd butelki i etykiety to w obu przypadkach prezentuje się bardzo ładnie. Zarówno w Pride jak i Vladimir P butelka jest prosta bez żadnych firmowych znaczków. Oby dwa piwa posiadają firmowe kapsle. Etykiety są dość proste; na środku znajduje się obrazek, z lewej strony krótki opis a po prawej informacje prawne (data ważności, kod kreskowy itp.). No ale przejdźmy w końcu do degustacji. Może na początku Vladimir P: Po otwarciu butelki czuć wyraźne aromaty czekoladowe, bardzo przyjemne. Po przelaniu do szkła piwo jest ciemne. Pod światło w cieńszych warstwach minimalnie przejrzyste. Według producenta ma prawie 70 EBC czyli może coś lekko prześwitywać. Piana jest lekko brązowa. Drobno do średnio-pęcherzykowa. Niestety nie jest zbyt trwałą i dość szybko opadła pozostawiając niewielką smugę. która utrzymywała się do końca picia. Jeśli chodzi o Pride to po otwarciu również są wyczuwalne aromaty czekoladowe. Po przelaniu sytuacja identyczna jak we Vladimirze. Jeśli chodzi o wygląd to oba piwa prezentują się tak samo.

W: To ja tutaj trochę ponarzekam i użyję wyświechtanego może ale idealnie pasującego tu frazesu, "jak zachwyca jak nie zachwyca"? No bo po przelaniu do butelki Vladimira ja tutaj czuję tylko karmel. Paloności nie ma wcale, może gdzieś tam z daleka trochę czekolady, czyli standard jak na czarne słody. Ale gdzie tu to bogactwo aromatów, ciekawe, niespotykane nigdzie indziej nuty? No niestety dla mnie sporo naszych rodzimych porterów pachnie ciekawiej i bardziej intensywnie. Co nie znaczy oczywiście że Vladimir ma fatalny zapach. Nie, jest dość przyjemny ale po prostu nijak się ma do moich wygórowanych może oczekiwań względem tego piwa. A jak tam konkurent czyli Pride? W skrócie to samo tylko jeszcze mniej intensywnie. Również karmel i czekolada, ale jakby wytłumione. Więc jeśli chodzi o aromat to ani jedno anie drugie piwo mnie nie urzekło. Jest nieźle ale spodziewałem się o wieeele więcej. Wspomnę jeszcze o wyglądzie. tutaj nie mam się do czego przyczepić. Oba piwa prezentują się bardzo dobrze, mają odpowiednią barwę, i ładną beżową pianę więc jeśli Vladymir wygrywa na razie nieco aromatem to na tym polu stwierdzam remis.

K: Jak dla mnie aromat we Vladimirze jest bardzo wyrazisty i intensywny. Czuć mocno czekoladę, minimalną paloność, kawowość a w tle pojawiają się lekkie nuty karmelowe. Oceniam go na bardzo dobry i według mnie jest tam wszystko czego potrzeba RIS-owi. Gorzej za to wypada Pride. Jest tam wyczuwalna czekoladowość, ale w dużo mniejszym stopniu. Poza tym ciężko doszukać się tam jakichś innych aromatów, no może jest jeszcze lekko wyczuwalny alkohol. W aromacie Vladimir zdecydowanie wygrywa z Pride. No a teraz najważniejsze czyli smak. Na początku Vladimir: Czuć mocną czekoladę i minimalną kawę. Piwo jest bardzo gęste. Jest dość słodkie ale jest to zrozumiałe przy takim zasypie. Świetny balans goryczki do słodkości. Według producenta piwo ma około 70 IBU, ale nie jest ono w ogóle wyczuwalne przez dominację słodkości. W Pride pierwszym co uderza w smaku i nie jest zbyt przyjemną rzeczą jest wyczuwalny alkohol i ostrość piwa. Poza tym piwo pali nieco w gardle. Minimalnie wyczuwalna czekoladowość połączona z karmelem. Piwo prezentuje się dużo gorzej.

W: Właśnie co ciekawe, Pride, mimo że o mniej alkoholowy po prostu odrzuca tą swoją ostrością. O ile Vladimira pije się bardzo przyjemnie, piwo jest aksamitne, gładkie, słodkawe ale w odpowiedni sposób, to w Pride ten alkohol po prostu zabija wszystkie inne nuty. Dlatego też jeśli chodzi o smak to browarnicy Amagera moim zdaniem nie popisali się tutaj pomysłowością, i kolejny raz jestem tu nieco rozczarowany bezbarwnością i nijakością trunku. Wracając jeszcze do Vladimira, tu jak wspomniałem jest lepiej. Dzięki temu, że piwowarom udało się zbalansować te 12% alkoholu jesteśmy w stanie nieco bardziej zagłębić się w jego smaki. Pomijając już doskonałe uczucie w ustach, spokojnie możemy rozpoznać tutaj bardzo fajny karmel i czekoladę czyli taki standardowy pakiecik. Ocena końcowa: Vladimir P : 7,6/10, Pride 6,2/10

K:Ogólnie Vladimir P pije się bardzo przyjemnie. Świetny balans idealne nagazowanie, wyraziste aromaty i smak. Dlatego oceniam to piwo na 9,2/10. Jak dotąd najwyższa moja ocena wśród ocenianych piw. ;) Pride wypadł nieco gorzej. Najbardziej przeszkadzał wyczuwalny alkohol nadający ostrości temu piwu, oraz aromaty który mogłyby być nieco mocniejsze. Piwo nie wypadło źle, ale wysokiej oceny nie mogę mu dać dlatego jak dla mnie 7,2/10.



                                                                                

piątek, 1 maja 2015

Degustacja piw #4

Hefe - Weissbier Dunkel
Browar Paulaner




Gatunek: Przeniczne - ciemne
Ekstrakt : 12,4% alk.
Alkohol: 5,3 % obj 
Cena: 6,49 


Kamil (K): Na dzisiejszą degustację wybraliśmy piwo pszeniczne ciemne z Paulanera. Nie jestem zbyt wielkim zwolennikiem piw tego typu, ale trzeba wszystkiego spróbować. ;) Paulaner zdobywa dość dobre recenzje za swoje piwa i specjalizuje się głównie w piwach pszenicznych dlatego wybór padł akurat na ten browar. Gatunkowo piwo powinno mieć miedziany kolor, niską goryczkę, wysokie wysycenie oraz aromaty bananowe lub nieco orzechowe. Sama butelka prezentuje się dość ładnie. Wyraźna nazwa browaru, styl piwa no i krawatka typowo niemiecka. Po przelaniu do szklanki piwo jest mętne, co oczywiście w tym gatunku jest całkowicie normalne. Piana jest drobno pęcherzykowa, dość trwała, niestety nie zostawia leasingu, więc idealną nie można jej nazwać. Mimo to wizualnie piwo prezentuje się bardzo dobrze.

Wujek Toporek (W): A mnie się nie podoba. No, butelka i etykieta prezentują bardzo wysmakowany, charakterystyczny dla Paulanera styl, ale sam kolor jest obrzydliwy. Może to taki styl i on powinien tak wyglądać, ale po przelaniu do szkła mnie kojarzył się tylko z gęstą brązową breją. Piana drobno pęcherzykowa ale nietrwała co przy użyciu takich ilości słodów pszenicznych do zasypu jest mega dziwne. No ale kończąc tę litanię żali, wygląd to na szczęście najsłabsza strona tego piwa. O wiele lepiej jest z aromatem, który początkowo wydawał mi się słaby i niewyraźny ale gdy piana opadłą okazał się całkiem niezły i można było poczuć ten charakterystyczny zapach bananów pomieszany co dziwne z gumą balonową. Mógłby być pewnie intensywniejszy i bogatszy ale i tak jest dobrze.

K: Z aromatem czuję podobnie. Jest to mieszanina gumy balonowej z bananami i ciężko powiedzieć który z tych aromatów jest dominujący. Jest całkiem niezły, chociaż jak dla mnie mógłby być nieco bardziej wyrazisty bo jak dla mnie piwo pszeniczne powinno już z butelki uderzać charakterystycznymi dla siebie aromatami. Tu było na średnim poziomie. W smaku piwo jest bardzo delikatne. Dosyć lekkie, z dużym, wysyceniem. Niestety jest trochę puste w smaku i nie bardzo da się coś poczuć. Goryczka jest niska. Jak dla mnie mogłoby być nieco bardziej wyrazistsze i troszkę pełniejsze.

W: W smaku jest dość przeciętnie. Oprócz tych nut, z którymi kojarzymy przeniczniaki Dunkel Paulanera niczym nas nie zaskoczy. Miałem nadzieję, że podziałają tu jeszcze ciemne słody i dołożą elementy paloności czy karmelu dla wzbogacenia smaku, no ale nic takiego się tu nie dzieje. Mimo iż piwo jest mętne, to pije się je dość lekko i przyjemnie. Goryczka nie jest wcale wyczuwalna, a alkohol ani nie przeszkadza, ani w niczym nie pomaga. Ale takie ma być właśnie piwo pszeniczne. Na sam koniec wspomnę o jednej rzeczy która w tym, moim zdaniem średnim piwie stoi na bardzo wysokim poziomie. Nagazowanie i tekstura piwa, czyli wszystko co się wiąże z odczuciem w ustach jest po prostu rewelacyjne. Pijąc czujesz te delikatne bąbelki masujące język a piwo nie jest ani zbyt wodniste ani też nie przytłacza ciężarem. Moja ocena to 6.4/10

K: Moim zdaniem piwo jest całkiem niezłe. Całkiem nieźle się je pije oraz świetnie prezentuje się wizualnie. Jedyne czego chciałbym więcej od tego piwa to nieco bogatszy aromat i byłoby idealnie. Ocena 7,8/10.





sobota, 25 kwietnia 2015


Degustacje piw #3

APA 
Browar Żywiec




Gatunek: Amercian Pale Ale
Ekstrakt:: 12,5%
Alkohol: 5.4% obj
Cena: 4,49 zł

Tomek(T):Żywiecka APA jakiś czas temu wywołała niemałe zamieszanie w środowisku miłośników piwa. Chociaż żywiecki browar już wcześniej próbował eksperymentować wypuszczając piwa marcowe, białe, koźlaki i portera to jednak piwa górnej fermentacji dotychczas kojarzyły się głównie z browarami rzemieślniczymi. Dlatego też gdy olbrzymi koncern wkroczył w tę niszę, zaczęto zadawać sobie pytania o to czy powolny ale jednak zauważalny spadek popularności lagera zmusił właściciel żywca do podjęcia walki z malutkimi browarami właśnie na tym polu. I chociaż APA przyjęta została całkiem nieźle, to jednak żadnym zagrożeniem dla browarów rzemieślniczych nie jest, a wypuszczenie przez żywca tego typu piwa można uznać raczej za fanaberię niż zwiastun obrania nowego kierunku w polityce tego browaru.Czy to znaczy że jest słabo? Niekoniecznie, dla mnie jest to całkiem udana próba, ale od początku. Zarówno butelka, jak i etykieta wyglądają świetnie, zresztą żywiec ma dość wysokie standardy jeśli chodzi o estetykę ich produktów. Po przelaniu piwa do szkła jest może już nieco gorzej. Piana średnia, nie opada zbyt szybko ale również nie pozostawia charakterystycznej, białej obwódki na brzegach szklanki. Kolor mógłby być lepszy, nieco rdzawy, nieprzejrzysty nie wygląda zachęcająco. 

Kamil (K) : Ja z żywiecką APA mam już pewne doświadczenie. Pamiętam, że w tamtym roku kiedy tylko usłyszałem że Żywiec ma wypuścić American pale ale, nie mogłem się doczekać kiedy w końcu go spróbuję. Było to chyba w listopadzie kiedy w końcu wypuścili APA na rynek. Szybko udało mi się ją zakupić. Pamiętam, że wtedy byłem z niej bardzo zadowolony. Miała bardzo ładny kolor świetny smak i aromat. Teraz niestety jest już gorzej. Etykieta rzeczywiście jest całkiem niezła. Ładny zielony kolor wskazuje na to, ze jest to chmielowe piwo. Po przelaniu do szkła piwo było mętne. Niezbyt ładny kolor a piana jakaś tam było na pewno lepsza niż w koncernowych lagerach. ale też bez szału, więc wrażenie wizualne nie jest najlepsze. Aromat jest chmielowy. ale niezbyt bogaty. Jak dla mnie American pale ale powinien mieć bardzo mocny, wyraźny aromat chmielów amerykańskich, ale tutaj jest on na słabym poziomie.


T: Jednak no cóż, skoro kosztuje trochę ponad 4 zł to też nie możemy bóg wie czego wymagać. Aromat jest bardzo przyjemny, cytrusowy, lekki przyjemny. Nie czuć w nim stęchlizny i innych wad. Ze smakiem jest już gorzej. Co dziwne, za pierwszym razem gdy piłem to piwo wydawało mi się że jest znacznie lepsze. Teraz, nie mogę jednak przyznać że powala bogactwem smaku. Powiedziałbym nawet że jest tu dość biednie. Dalej czuć cytrusy, ale jakby z daleka, przytłumione i niewyraźne. Według mnie może to być celowa zagrywka żeby nie zrazić "innością" tego piwa ludzi którzy do tej pory pili tylko lagera, ale działa to po prostu na niekorzyść Apy.

K: W smaku piwo jest dość lekkie, wodniste. no ale jest to tylko dwunastka, więc nie ma się czemu dziwić. Chmiel jest bardzo słabo wyczuwalny za to dość wyraźnie czuć słody. Według mnie piwo jest też za bardzo nagazowane. Powoduje to niezbyt przyjemne uczucie w ustach. Jeśli chodzi o goryczkę to jest ona zdecydowanie za słaba. Ten styl oczywiście nie powala uderzeniem gorzkości chmielowej, ale jest ona na pewna w miarę wyczuwalna. W APA jest ona zdecydowanie za słaba jeśli chodzi o styl w którym miała być docelowo warzona. Ogólnie piwo nie jest takie złe i pije się je w miarę no ale do dobicia do wyżej średnich granic stylu jeszcze mu trochę brakuje. Jeśli mamy zamiar wypić coś chmielowego, łątwo dostępnego i za niewielką cenę to APA jest pod tym względem idealna jednak trzeba pamiętać że szału nie ma. Ocena: 5,1/10.

T: Nawet jeśli bym nie chciał muszę się zgodzić z oceną. Mimo, że ocenialiśmy piwo osobno, to nasze opinie są prawie identycznie, ponieważ to piwo jest po prostu średnie. Nikogo nie odrzuci swoim smakiem i aromatem, ale też nie powali bogactwem i nie zaoferuje niczego niespotykanego. Na pewno stanowi dobrą alternatywę dla lagera, do sklepu piwnego macie daleko ale jeśli szukacie czegoś wyjątkowego, to niestety nie niczego takiego tutaj nie znajdziecie. Ocena 5,2

sobota, 11 kwietnia 2015


Degustacje piw #2

"Orzechowy Gaj"
Browar Perun


Gatunek: Porter
Ekstrakt: 13% wag.
Alkohol: 5,6% obj.
Cena: 7,99 zł

Kamil (K): Ostatnio zaczynał Tomek, więc teraz moja kolej. Na dzisiejszy wieczór postanowiliśmy kupić "Orzechowy gaj" z browaru Perun. Piwo z gatunku Brown Porter. Dość lekkie, mające wyróżniać się bogactwem aromatów orzechów i paloności. Niestety zaraz po otwarciu czuć nieprzyjemne aromaty chemikaliów i apteki, inaczej mówiąc czuć fenole których być nie powinno. 

Tomek (T) Perun to browar od którego oczekiwałem że podejmie ryzyko, że czymś zaskoczy. Browar kontraktowy powinien się przecież czymś wyróżniać żeby zaistnieć na rynku, zawsze wyobrażałem sobie że grupka piwnych fanatyków niezwiązana z żadnym koncernem i żadnymi ograniczeniami będzie chciała w swoich piwach przełamywać jakieś granice, jechać po bandzie. Orzechowy gaj jest niestety przeciwieństwem tego wszystkiego. Ale zacznijmy od początku, aromat - jedna wielka nuda(to będzie słowo klucz w tej degustacji). Da się wyczuć leciuteńki karmel, baaardzo słabą paloność no i to by było na tyle z wrażeń sensorycznych. A jak wygląda? Po przelaniu do szkła możemy nacieszyć się widokiem brunatnej piany, ale tylko przez jakieś 10 sekund po których znika jak w coca coli. Barwa nie jest zła, chociaż fakt, że chłopakom z Peruna udało się uzyskać czarny kolor szczególnie dużym osiągnięciem nie jest. W dalszym ciągu nuda.

K: U mnie tak samo. Piwo podczas przelewania w ogóle nie chciało utworzyć piany dopiero lanie z samej góry z dużej wysokości sprawiło że zaczęły pojawiać się duże pęcherzyki. Oczywiście piana parę sekund po przelaniu zniknęło co można zobaczyć na zdjęciu na górze. Kolor czarny, nieprzejrzysty czyli to akurat im się udało no, ale tak jak mówił Tomek nie jest to jakaś trudność osiągnąć czarny kolor. Aromat identyczny jak z butelki tylko jeszcze bardziej wyostrzony. Po lekkim ogrzaniu da się wyczuć lekką ziołowość. Ogólnie niezbyt przyjemny przez co picie piwa nie będzie należeć do najprzyjemniejszych.

T: Tak, po przelaniu do szkliwa można się jeszcze doszukać na siłę delikatnych nut korzennych tylko pytanie po co? W żaden sposób nie poprawia to pierwszego wrażenie jakie wywarł na mnie Orzechowy Gaj. Jednak piw nie kupuję się po to żeby się mu przyglądać i wąchać ( no, powiedzmy nie tylko po to) więc być może nadrobi wszystkie niedoścignięcia niezwykłym smakiem? Niestety nie nadrabia. Smakuje jak porter, ale wykastrowany z wszystkich przyjemnych nut czyli tej paloności i posmaku karmelu. Jak na ironię orzechów też tam tak właściwie nie ma. W dodatku piwo jest bardzo wodniste i jak dla mnie zbyt nasycone. Dla równowagi dodam, że szczególnych wad uniemożliwiających picie też nie wyczułem i dla mnie jest po prostu przeciętne.

K: Racja smak jest bardzo ubogi. Nie da się wyczuć w tym piwie właściwie nic poza bardzo lekką nutą orzechów. Przypomina trochę Stouta Guinessa czyli wodniste, lekkie i puste. W połączeniu z tym aromatem picie tego piwa jest bardzo ciężkie. Co do wad to nie mogę się zgodzić ponieważ u mnie było ewidentnie czuć nuty chemiczne i niestety bardzo wpływało to na ogólne wrażenia. Być może zapach ten był spowodowany mieszaniną przeróżnych ziół, ale w takim wypadku moim zdaniem nie powinno się ich mieszać w takich proporcjach które dają aromaty uznawane za wady w piwie. Podsumowując piwo było bardzo słabe. Jak na taką cenę i taki browar spodziewałbym się czegoś dużo lepszego.Nie zachęcam do kupowania ponieważ za taką cenę można już kupić piwo bardzo wysokiej jakości. Ogólna ocena 3,8/10.

T: Jeśli piwo byłoby 2 razy tańsze, to jeszcze dałoby się to jakoś usprawiedliwić ale za tę cenę możemy mieć prawie 2 o niebo lepsze i mocniejsze portery. Podsumowując krótko, piwo bez charakteru. nijakie, przeciętne, chociaż strasznej tragedii też nie ma. Ocena to 4/10

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Degustacje piw #1


"Triple Blonde"

Browar Cornelius

Gatunek: Belgian Triple
Ekstrakt: 18,1% wag.
Alkohol: 8% obj.

Hej! Nie będziemy zbytnio rozwodzić się nad wstępem ponieważ zwykle nikogo to nie interesuje i przejdziemy od razu do sedna czyli do piwa, bo to jest temat któremu chcemy poświęcić naszego bloga. Znajdziecie tu głównie degustacje, i właśnie degustacją chcemy zainaugurować działanie tej stronki. Degustujemy piwa we dwójkę, a że każdy ma inne kubki smakowe itp. wrażenia mogą się skarnie różnić dlatego zdecydowaliśmy że najfajniejszą formą będzie tekst pisany w formie dialogu. Mamy nadzieję że się spodoba. 

Tomek (T): Na pierwszy ogień pójdzie Triple Blond  z Browaru Cornelius. Piwo popularne i łatwo dostępne. Przyznam, że pewnie nie będę tu do końca obiektywny bo jest to pierwszy Belg którego piłem w życiu i pamiętam, że zrobił wtedy ma mnie bardzo pozytywne wrażenie. Niespotykany nigdy wcześniej smak i aromat i to 8% alkoholu wystarczyły żebym uznał je za znakomite. Teraz, po kilku miesiącach obawiałem się, że tak naprawdę okaże się w rzeczywistości słabe, ale wystarczyło otworzyć butelkę i przynajmniej część wątpliwości znikła. Aromat z niej bijący jest bardzo przyjemny, czuć tę charakterystyczną gumę balonową i nuty Belgijskie. Jak na razie jestem usatysfakcjonowany.

Kamil (K): Ja nigdy wcześniej nie piłem Triple Blond z Corneliusa, więc jest to mój pierwszy raz, ale zdarzyło mi się już wypić kilka dobrych belgów dlatego będę miał jakieś porównanie. Na początku smuci troszkę wielkość butelki (330ml), ale większość piw ważonych w stylu belgijskim jest nalewanych do takiej pojemności butelek. Po otworzeniu zgadzam się. Piwo ma bardzo przyjemny aromat typowy dla piw belgijskich. Nie czuć żadnych wad. Po przelaniu do szkła piwo nie jest zbyt klarowne, ale nie jest to żadną wadą w tym stylu. Za to zmartwiła mnie piana. Na samym początku była drobno pęcherzykowa, obfita, ale niestety bardzo szybko opadła do niemalże zerowej. Utrzymywał się tylko słabiutki krążek przy ściankach szkła. Aromat jeszcze bardziej się uwydatnił co bardzo zachęca do wzięcia pierwszego łyku piwa. Z wrażeń wizualnych niestety trochę kiepsko, ze względu na pianę no ale zobaczymy jaki będzie smak bo to on jest najważniejszy. ;)

T: Taka dygresja, Belgowie nie podają piw w butelkach półlitrowych,  najczęściej natkniecie się na 300 lub 375 ml. przez co Polscy konsumenci często traktują je z przymrużeniem oka " panie takich buteleczek to ja bym musiał z 15 wypić żeby się najebać", no ale rekompensują za to swoją mocą. Piana rzeczywiście nie zwala z nóg co zresztą widać na zdjęciu. Jednak przejdźmy do tego co wszystkich interesuje najbardziej czyli jak to piwo smakuje. No i tu przyznaję, jest trochę gorzej. Tragedii nie ma, pijąc to piwo macie doskonale wiecie jaki to styl no ale bez żadnych frajerków, niespotykanych smaków itp. Powiedziałbym, że jest nudne, przeciętne. Za tę cenę, (koło 4 zł) nie spodziewałem się oczywiście że wgniecie mnie w fotel ale mogło i powinno być ciekawiej. Słabo wyczuwalne estry, dominujący posmak gumy balonowej, silny alkohol i w zasadzie to tyle. Nasycenie moim zdaniem nie najgorsze ale szału nie ma.

K: Rzeczywiście może tragedii nie ma, ale piwo nie jest zbyt dobre. Według mnie jest bardzo słodkie, czego ja nie lubię w piwie. Mało wyraziste i dodatkowo tak samo czuję silny alkohol. Ogólnie w smaku piwo kiepskie, ale jakoś przełknąć się da. Piwo wypadło u mnie średnio. Na plus na pewno świetny aromat, ale za to piana i smak były bardzo kiepskie. Jak dla mnie lepiej dołożyć te 3-5 złotych i kupić coś z dużo lepszej półki niż wydawać pieniądze na Triple Blond. Ogólna ocena 6,4/10.

T: A według mnie za tę cenę nie jest wcale źle i lepiej dołożyć te 2 zł do żywca czy  tyskiego i spróbować czegoś całkiem innego. Triple z wyższej półki kosztują 8-10 zł. więc nie jest to na pewno mało i dla kogoś przyzwyczajonego że za tę cenę może mieć 4 piwa może to być lekki szok. Co do słodkości, mnie nie przeszkadzała i mimo że nie jest to żadna rewelacja uważam Triple Blond za całkiem udane. Ocena 6.6